Tegoroczna jesień jest dość łaskawa , nie można narzekać.Piękny sobotni i niedzielny dzionek spędziłam przede wszystkim na tworzeniu kwadratów i przemalowywaniu krzeseł.
Gdy świeci słońce i mam więcej czasu staram sie jak najwięcej chwil spędzić na tarasie. Mimo ,ze obok domu , a właściwie w północnej części mam niewielki ogródek, wolę regenerować siły właśnie tu. Jest on w większej części dnia wystawiony na działanie promieni słonecznych i stąd jego popularność.
Wspomniane kwadraty powstawały piorunem, a dwa sosnowe krzesła równie szybko dały się przemalować bejcą w kolorze TEK.
Cieszyłam sie z pozytywnej aury i ciepłego powietrza bo na co dzień jestem zmarzlakiem. Wiem jednak ,że to łaskotanie ciepłem skończy sie niebawem. Świadczyły o tym kilkakrotnie zauważone w ciągu dnia przelatujące potężne klucze dzikich gęsi.
Widząc te niesamowite , inteligentne stworzenia za każdym razem mam ochotę im pomachać ręką na pożegnanie. Ja chyba też powinnam być taką gęsią, bo na myśl o nadchodzących chłodach i roztopach mam gęsią skórkę...ha,ha . A swoją drogą skąd się wzięło powiedzenie ..."głupia gęś"...one przecież na takie nie wyglądają ;-)
ps. drugim objawem ,że zima tuż tuż było sobotnio- niedzielne objadanie się irysami sezamowymi w hurtowych ilościach. To okropne , bo zjadłam je zupełnie sama!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz