sobota, 8 marca 2014
Jajcunów czas
Bardzo powoli , jak żółw ociężale ...powstają jajcuny ...rodzą się niestety w bólu ...bo padła mi ledwo kupiona mini szlifierka...I teraz mam czekać dwa tygodnie na naprawę lub zwrot pieniędzy...Jak miałam narzędzie ociągałam sie ,a teraz kiedy jego brak , już nie mogę się doczekać kiedy ruszę z robotą.
W tzw między czasie byłam z moja kochana rodzinką (Gdańsko-Tomaszowską)na nartach we włoskim KRONPLATZ. Pogoda,towarzystwo i co najważniejsze humory dopisywały , wiec można uznać wyjazd za udany ;-) Akumulatory naładowane..... ino szlifierki brak....ha,ha zawsze jest jakaś wymówka.Przy okazji powiem że moje wydmuszki przebyły międzynarodową podróż zanim trafiły w moje rączki. Pochodzą z polskiej wsi...i przywędrowały do stolicy. Zakupione trafiły do Tomaszowa Lubelskiego , skąd w doborowym towarzystwie pojechały do Włoch ,a potem już tylko do Gdańska. Jajka wędrowniczki ;-)
Pozdrawiam BeA
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz